Spontanicznie postanowiliśmy zamienić ferratę w Dolomitach na ferratę w Austrii. Pogoda szybko zdecydowała za nas, gdzie pojedziemy. Słońce pokazało się dopiero w okolicach Wiednia, więc wybór padł na rejon Hohe Wand.
Jeszcze wtedy jako początkujący i nieznający życia ferratowicze nie spodziewaliśmy się, że niewysoki masyw górski, położony zaledwie 60 km od Wiednia, będzie skrywał w sobie takie ciekawe miejsca i ferraty o różnych trudnościach. Na szybko, bo w drodze do domu, odwiedziliśmy tylko jedną z nich i przyrzekliśmy sobie: wrócimy!
Jak dojechać do Währingersteig?
Gdybyśmy chcieli opisać dojazd na podstawie naszych doświadczeń, to doradzilibyśmy, żeby najpierw pojechać w Dolomity, czyli królestwo „żelaznych dróg”. Tam spędzić 2-3 dni i stwierdzić, że „pogoda kiepska”, „tak mało krótkich ferrat do zobaczenia przed deszczem”, „eeee, 20 euro za kolejkę?!”. Potem wyjechać i znaleźć jakąś mało znaczącą ferratę, która jest mniej więcej po drodze na trasie do Polski.
Żeby nie było. Ferrata Währingersteig nie do końca jest “mało znacząca”, no ale jednak bardzo krótka i w dodatku pnie się po wzgórzu, które nie sięga nawet 1000 metrów.
Znajduje się w Hohe Wand, które jest położone w paśmie Gutensteiner Alpen. Na tym terenie utworzono także park krajobrazowy. A nazwa oznaczająca nic innego jak “wysoką ścianę” oddaje klimat tego miejsca. Bo to jednak nie same lasy, ale też wyłaniające się z nich skalne ściany czy mury.
I to właśnie w takim miejscu ukryta jest ferrata Währingersteig. Najpierw jednak trzeba do niej jakoś dojechać. Samochód można zaparkować przy boisku we wsi Dreistetten, a potem kierować się asfaltową drogą w kierunku jednego z zalesionych wzniesień. Naszym szlakowskazem stała się głowa jednorożca – możliwe, że jest tam do dziś.
Währingersteig uratowała wyjazd w Dolomity
Wioska tchnęła austriackim spokojem, krowy się pasły, ludzie odpoczywali w swoich domach, a my podeszliśmy pod ferratę, która od razu przywitała nas pionową ścianą.
Ferrata Währingersteig jest wyceniona na C (topo z Bergsteigen.de). Wymaga trochę kombinowania i oswojenia z ekspozycją. Jest jednak dobrze ubezpieczona. Na pionowej ścianie znajdują się klamry, które ułatwiają wdrapywanie się na coś w rodzaju skalnej półki.
Zresztą i ona jest ubezpieczona liną, prowadzącą do okna skalnego, za którym znajduje się drabinka. Wisi sobie na pionowej skale i na niektórych może zrobić wrażenie. Jest jednak prosta do przejścia.
Przejście ferraty (razem z wyjściem i powrotem do samochodu) zajęło nam około 1 godziny. Czyli w sam raz, by rozprostować kości podczas drogi do domu. A na dodatek wszystkiego okazało się, że Wahringersteig dostarczyła nam o wiele więcej radości i emocji niż odwiedzone przez nas wcześniej ferraty w Dolomitach! Sprawdziło się więc stare porzekadło: Cudze chwalicie, a tego, co zaledwie 4 godziny od domu, nie znacie!
W rejonie Hohe Wand znajduje się też więcej ciekawych ferrat o trudnościach od A do E. Świetnie więc nadadzą się na wycieczkę w okolice Wiednia. W końcu to tylko rzut beretem z Polski…
To jak? Jedziesz na ferratę?
Mamy pomysły na ferraty znajdujące się jeszcze bliżej Polski albo te, które są nieco dalej, a także na te, które są przydrożne, oraz te, które są nieco dłuższe.