Marzysz o tym, żeby jeździć jak Danny MacAskill? Chcesz odwiedzać bike parki i single na całym świecie? Pragniesz poczuć prędkość, cieszyć się każdą hopą i skakać dropy? To otwórz inną stronę, bo my nic o tym nie wiemy, chociaż byliśmy na Singletracku Glacnesis w Kotlinie Kłodzkiej.
Nasze singletrackowe doświadczenia są… dziwne. Bo z jednej strony byliśmy już w kilku miejscach, a z drugiej… przecież widać, na czym jeździmy! (I to nawet nie są gravele). Zresztą nieważne. Przecież każdy pamięta, jak w Tatry chodził w dżinsach, no nie?
W każdym razie… wchodzenie w jakąś nową zajawkę jest świetnym przeżyciem, a jazda na rowerze nie różni się niczym od tego, jak pierwszy raz wybraliśmy się w góry, poszliśmy na lodowiec albo wpięliśmy lonżę w stalową linę na ferracie.
Aż głupio byłoby nie napisać, co to właściwie jest ten Singletrack Glacensis
Glacensis to sieć ścieżek znajdujących się w Kotlinie Kłodzkiej. A Kotlina Kłodzka to oczywiście część Sudetów (a konkretnie Góry Orlickie i Bystrzyckie oraz Masyw Śnieżnika), jej najwyższym szczytem jest Śnieżnik.
Trasy Singletracku Glacensis prowadzą od Srebrnej Góry po Międzygórze, jest ich ponad 200 km. Celem było połączenie ich w ten sposób, by tworzyły spójny system ścieżek. To się chyba… udało? Chociaż oczywiście są tam trasy, które “odstają” od tego systemu (np. Jagodna).
Jaka jest charakterystyka Glacensis? Są to wąskie ścieżki prowadzone lasami i czasem przez jakieś przełęcze, zdecydowanie różniące się od innych singletracków – takich jak np. Enduro Trails w Bielsku-Białej, Babia Góra Trails itp. Nie ma na Glacensis tras bardzo trudnych, są one raczej interwałowe i przeznaczone dla kogoś, kto nie szuka mocnych wrażeń, a spokoju na leśnych ścieżkach. Każda z tras ma swoją cyfrę, oznaczającą trudność. A właściwie “nietrudność”. Skala jest 4-stopniowa i ta 4 oznacza, że po prostu jest trochę więcej przewyższenia i że jest nieco trudniejsza technicznie.
Jeszcze nie udało nam się odwiedzić wszystkich pętli, ale chcieliśmy podzielić się fotkami z tych, na których już byliśmy:
Jaki zabrać rower na Singletrack Glacensis?
Eee, każdy?
Po tym, jak zobaczyliśmy jakieś fotki promocyjne, na których widniał facet przejeżdżający trasy z przyczepką dla dziecka (no, tam nie jest AŻ tak szeroko), a potem jeszcze jakichś gravelowców, to… uwierzyliśmy, że Glacensis jest dla każdego.
Na niektórych trasach oczywiście przydałby się większy skok amortyzatora albo nieco grubsze opony ze względu na korzenie i kamienie, ale tych nie jest znowu aż tak dużo; większość ścieżek jest naprawdę przygotowana pod każdy rower. (Pisząc “każdy”, mamy na myśli rekreacyjne rowery górskie czy nawet gravele i rowery crossowe, bo wierzymy, że tych, którzy jeżdżą na szosach czy rowerach miejskich głupoty się nie trzymają).
Pętla Chwalisław
Jak się poszpera trochę w internecie, to można znaleźć informację, że jest to najbardziej zarośnięta pętla na Singletrack Glacensis ze wszystkich. A jeśli zarośnięta, to najmniej uczęszczana i przez to najmniej zadbana… i najmniej interesująca?
Wcale nie była taka mało interesująca, jeśli ktoś lubi chaszcze, las i łąki. Na tej trasie nie ma jednakże zbyt wielu miejsc z fajnym zjazdem. Ale to przecież dla nas nie powód, by ją skreślać.
Pętla Chwalisław ma 10 km i 318 m przewyższenia. Rozpocząć można z Przełęczy Leszczynowej, ale także z samego Chwalisławia.
Można ją połączyć z…
Pętla Złota
Trochę ciekawsza niż Chwalisław, mimo że nieco krótsza. Zaczyna się na Przełęczy Leszczynowej albo z Przełęczy Jaworowej. To oczywiście jest zależne od tego, który wybierze się punkt startowy.
Czy ma to jakieś znaczenie? Nie, chyba że najpierw ktoś chce mieć więcej podjazdów, a potem zjazdów albo na odwrót.
Pętla Złota ma tylko 8,7 km i 300 m przewyższenia.
Pętla Orłowiec
To taka pętla, którą można zrobić po przejechaniu Złotej i Chwalisława. Jednym z jej punktów jest Przełęcz Jaworowa.
My jednak zaczęliśmy w innym miejscu, tzn. na jednym z parkingów. Dlatego dla nas jej początek był interwałowy – co chwilę albo trochę podjazdu, albo trochę zjazdu.
Ta pętla ma 22.9 km i 600 m przewyższenia. Jest uznawana za jedną z fajniejszych pętli, a że my jesteśmy podatni na tego typu opinie, to się z tym zgadzamy.
Przejechalibyśmy ją jeszcze raz (gdyby nam się kiedyś zachciało). Tym bardziej, że na trasie było kilka ciekawych punktów widokowych (oczywiście, gdy ktoś lubi gapić się na łagodne wzgórza lub fotografować drzewa, krzaczki, polany, łąki).
Pętla Kłodzka
W naszym rankingu Pętla Kłodzka również zajmuje wysokie miejsce. Może powinniśmy poważnie zastanowić się nad XC, skoro tak bardzo podobał nam się jej interwałowy charakter? I podobnie jak w przypadku Pętli Orłowiec można załapać się na widoki.
Kłodzka ma 17 km i 928 m przewyższenia. My zaczęliśmy ją z Przełęczy Kłodzkiej. Trasa rowerowa biegnie zboczem Grodziska, Jeleniej Kopy i Kłodzkiej Góry. Taki właśnie urok singeltacków Glacensis – one na żaden z tych bardziej popularnych w Kotlinie Kłodzkiej szczytów nie wjeżdżają.
To, co nam się również bardzo podobało, to końcówka Kłodzkiej. Dla nas w tym wypadku była to końcówka pętli czerwonej, na której na początku oczywiście zdarzył się podjazd, ale później to już cały czas zjazd.
No i taką Pętlę Kłodzką można połączyć z…
Pętla Łaszczowa
Pętle łączą się ze sobą na Przełęczy Łaszczowej. Ciekawym miejscem na Łaszczowej jest punkt widokowy. Świetne widoki na Bardo, warto tam się na chwilę zatrzymać.
Jednocześnie, jak już ruszymy z punktu widokowego, warto trochę uważać, bo nieopodal biegnie szlak pieszy i niestety nawet na single’u można spotkać turystów.
Pętla Łaszczowa była dla nas chyba najtrudniejsza, a to przez liczne zakręty, które zaczynają się po przejechaniu punktu widokowego. Takie to były zakręty, których kompletnie nie umiemy pokonywać. Poza tym w porównaniu z innymi single’ami w Glacensisie jest stromsza.
Łącznie ma prawie 12 km i 656 m przewyższenia, czyli w zasadzie o połowę więcje niż Chwalisław. To tłumaczy, że niektórych z nas mocno wymordował podjazd na początku pętli niebieskiej na Łaszczowej.
Pętla Międzygórze
To najdłuższa z pętli na Singletrack Glacensis, jaką przejechaliśmy (możliwe, że w ogóle jest najdłuższa spośród innych tras). Ma 29 km i 1000 m podjazdów.
Rozpoczyna się w Międzygórzu. Samochód można zostawić na jednym z obleganych parkingów (to baza wypadowa na Śnieżnik).
Jest widokowa, chociaż trzeba przyznać, że jak się już jest 5 raz w Kotlinie Kłodzkiej w miesiącach letnich (czerwiec, lipiec lub sierpień), to ten krajobraz potrafi się trochę znudzić… Chyba musimy pomyśleć o jesiennej (albo zimowej – 31 grudnia 2021 r. na pętlach śniegu prawie brak, z tego co widzieliśmy) wycieczce.
Międzygórze prawdopodobnie niedawno była “remontowana”. Na ścieżkach spotkaliśmy raczej niewiele naturalnych elementów, czyli kamieni czy korzeni.
To, co w sumie nam się podoba (i co szczególnie ładnie prezentuje się na zdjęciach – niekoniecznie naszych), to różnego rodzaju drewniane kładki i mostki. Na zwykłym szlaku stwierdzilibyśmy pewnie, że “omamo, co to za inegerencja we <fspaniałom natórę>!, a w tym przypadku doceniamy, że nie musimy przejeżdżać po jakimś bagnie. Takich elementów drewnianych na różnych pętlach można spotkać więcej.
Oczywiście, jak to i na innych pętlach bywa, są miejsca, gdzie trasa nie prowadzi singlem, tylko zwykłą drogą, a na Międzygórzu nawet drogą asfaltową. To akurat jest jej słaby punkt. Poza tym trzeba uważać, żeby się nie rozpędzić i nie wjechać na trasę niebieską Stronie Śląskie, tylko kierować za żółtym szlakiem (z którego ładnie widać Czarną Górę). Można oczywiście Stronie Śląskie dołączyć do wycieczki, ale nieodgadnione pozostaje dla nas, czy ta pętla jest faktycznie pętlą. Na mapach.cz niestety nie jest oznaczona (prawdopodobnie biegnie żółtym szlakiem), a inny powrót ze Stroni na Międzygórze oznacza 7 km asfaltu i 410 m podjazdu…
Zjazd z pętli Międzygórze podobno jest fajny. Ale tego nie wiemy, bo… no właśnie, zagapiliśmy się i pomyliliśmy… Przy tych oznaczeniach trzeba być nieco uważnym.
PS W Międzygórzu jest słynna atrakcja, czyli Wodospad Wilczki – drugi co do wysokości w Sudetach. Warto tam zajrzeć.
Pętla pod Śnieżnikiem
Chociaż jest krótka – ma tylko 8 km długości i 432 m przewyższenia – warto ją przejechać. W dodatku oferuje atrakcję w postaci widoku na Śnieżnik. Można więc przy podjeżdżaniu robić sobie krótkie przerwy i komentować niezbyt przychylnie nowo wybudowaną na szczycie wieżę przypominającą ogromny blender.
Od podjazdu i spoglądania na Śnieżnik zdecydowanie lepszy jest zjazd. Nie jest zbyt stromo, ale gładka nawierzchnia i kilka nie najgorszych zakrętów pozwalają złapać coś w rodzaju słynnego “flow” (ale co my tam wiemy…).
Na Pętlę pod Śnieżnikiem można wystartować z parkingu pod skocznią – tego samego, z którego rusza się na Pętlę Międzygórze.
Pętla Ostoja
Oczekiwaliśmy wiele od Pętli Ostoi, ale prawdopodobnie pomyliła nam się z Orłowcem… Ostoja niestety nie jest spektakularna – zarówno pod względem ukształtowania trasy, jak i pod względem widokowym.
Jest interwałowa i nie ma zbyt wielu miejsc z fajnymi zjazdami. Poza tym już nie taka piękna i pozbawiona kamieni oraz korzeni jak Pętla pod Śnieżnikiem.
Jakieś atrakcje po drodze? Na przykład kaskady tworzące się na potoku Nowinka. Swoją drogą w rejonie Międzygórza znajduje się bardzo wiele skał i można spotkać wspinaczy.
Pętla Ostoja ma 14,5 km długości oraz 500 m przewyższenia.
Dlaczego jeździmy na Singletrack Glacensis?
No jakby to powiedzieć… Chyba lubimy te lasy! Nawet bardziej niż (ciągle powtarzającymi się) widokami na Kotlinę Kłodzką, jaramy się wąską traską prowadzoną pośród drzew. A że jeszcze od czasu do czasu możemy gdzieś zjechać, to jest tym bardziej przyjemnie.
Na początku tego artykułu napisaliśmy, że Glacensis jest w zasadzie dla każdego… I coś w tym jest. Wydaje się, że na tych trasach nie dziwią wyjazdy rodzinne, przejażdżki z przyczepką z trojgiem dzieci, szybkie objeżdżanie okolicy z miłośnikami gravelów czy nawet sakwiarze.
Każdy więc może spróbować, jak się jeździ po single’ach. A potem mocno zdziwić, gdy już się wpadnie na inne singletrailsy, które mogą być zdecydowanie trudniejsze chociażby ze względu na nawierzchnię, stromiznę czy inne takie przeszkody w postaci większych stolików, śliskich korzeni i tym podobnych.
Zostań kolarzem górskim w jeden weekend, a potem powiedz nam, jak to zrobić! Bo w innym przypadku dalej będziemy jeździć tak, jak jeździmy…
Co możesz zobaczyć tutaj.