Znikająca ferrata w Szwajcarii Saksońskiej? To całkiem możliwe! Dlatego podczas spaceru po Häntzschelstiege w Niemczech trzeba mieć oczy szeroko otwarte!
Szwajcaria Saksońska? Co to właściwie za rejon?
Żałujemy, że nie mieliśmy czasu, by poznać więcej miejscówek Saksońskiej Szwajcarii. Choć są to niewysokie góry (najwyższy szczyt – Großer Zschirnstein – ma zaledwie 562 m), wydają się być rewelacyjne na spacery. I oczywiście fotografowanie ciekawych kształtów piaskowców, płaskich jak stół szczytów, wystających skałek.
Zostaliśmy tam jednak ściągnięci z zupełnie innych powodów. Tak samo jak wszyscy ci, którzy szukali ciekawej ferraty w Niemczech i trafili na jeden ze szlaków Gór Połabskich prowadzący do Häntzschelstiege. Aby się dostać do ferraty, trzeba podjechać (autem albo tramwajem) na Kirnitzschtalstrasse w Bad Schandau. Stamtąd do początku Häntzschelstiege jest ok. 20 minut. droga prowadzi za czerwonym znakiem, mijając m.in. Bloßstock, wysoką wieżę skalną oddzieloną od reszty skalnej baszty.
Gdzie zniknęła ferrata w Szwajcarii Saksońskiej?
Klettersteig rozpoczął się łatwym wejściem po klamrach na górną część skał. Widoki z tego niezbyt wysokiego miejsca były naprawdę ładne – złocące się łany rzepaku, skały, lasy. Ach, przez chwilę zrobiło się sielsko. Zaraz potem… chwila konsternacji. To już koniec? Bez przesady!
Wiadomo, nie można oczekiwać, że ferrata wyceniona na B przyniesie sporych wrażeń. Nie mogliśmy jednak uwierzyć, że jest aż tak krótka. Wszystkie znaki na niebie, tzn. na mapie, wskazywały, że jest gdzieś jej dalsza część. Pokręciliśmy się więc wte i wewte, aż w końcu znaleźliśmy…
Poszukaj w szczelinie...
Häntzschelstiege znalazła się w szczelinie. Pomiędzy skałami znajdowały się klamry i oczywiście prowadząca wzdłuż ściany lina. Przejście nie powinno nikomu nastręczyć żadnych trudności. Pnąc się do góry i jeszcze robiąc krok nad niedużą przepaścią, wyszliśmy na kolejne „piętro” skał, czyli pomiędzy Nordstern i Bauerlochturm.
Końcówka to spacer po płaskich szczytach piaskowców – czasem trzeba było wykonać krok nad niewielką szczeliną, wspiąć się na kawałek skały czy przejść po krótkiej metalowej kładce.
Jako drogę zejściową wybraliśmy jedną ze ścieżek w lesie. Jak się okazało, dostarczyła nie mniej emocji niż przejście po Klettersteigu. Bo przecież wiadomo jak to bywa na takich ścieżkach – jest stromo. Po drodze natknęliśmy się jeszcze na kolejne klamry, ułatwiające zejście po stromej skale.
Häntzschelstiege to nasza trzecia ferrata w Niemczech, obok Alpiner Grat i Nonnesteig w Górach Łużyckich. Choć dzieli je ok. 60 km, nam udało się w jeden dzień odwiedzić i Alpiner Grat, i Häntzschelstiege, i jeszcze na dokładkę jedną czeską – Kavarnicką (o której pewnie też coś napiszemy). Tak więc można wszystkie je zaliczyć do tzw. ferrat przydrożnych, które mogą być sposobem na rozruszanie kości podczas dłuższej wycieczki samochodowej.