Co tu dużo mówić, Czerwone Wierchy zimą wcale nie są czerwone. A jeśli chcesz sprawdzić, czy to prawda, wybierz odpowiedni szlak i przejdź przez Kopę Kondracką, Małołączniak, Krzesanicę i Ciemniak.
Szlak przez Czerwone Wierchy, które są fragmentem grani Tatr Zachodnich, to tatrzański klasyk. Jego popularność według Józefa Nyki nie słabnie od XIX wieku. A co jest tego przyczyną? Gdy dopisze dobra pogoda, cztery szczyty – Kopa Kondracka, Małołączniak, Krzesanica i Ciemniak – to jedne z lepszych punktów widokowych w polskich Tatrach.
Gdzie zacząć wycieczkę na Czerwone Wierchy?
Długo zastanawialiśmy się przed przyjazdem w Tatry, gdzie zacząć wycieczkę na Czerwone Wierchy. Jest kilka opcji, a chyba najprostszą z nich jest wyjście niebieskim szlakiem z Kuźnic przez Halę Kondratową. Jeśli jednak trasa kończy się w Kościelisku, a nie chce się wracać busem ani gonić Drogą pod Reglami, lepiej obmyślić sobie sprytną pętlę od Doliny Kościeliskiej do Doliny Kościeliskiej i wybrać jedną z możliwości:
- czerwony szlak, który rozpoczyna się na Cudakowej Polanie i prowadzi prosto na Ciemniak w ok. 4 godziny,
- niebieski szlak przez Kobylarzowy Żleb, który rozpoczyna się na Przysłopie Miętusim i prowadzi na Małołączniak – od początku szlaku przez Przysłop Miętusi z Cudakowej Polany to ponad 4 godziny,
- żółty szlak, który wychodzi z Wielkiej Polany Małołąckiej przez Przełęcz Kondracką i kończy się na Kopie Kondrackiej – też ponad 4 godziny (liczone od podejścia z Cudakowej Polany przez Przysłop Miętusi).
(Dodamy jeszcze, że podane orientacyjne czasy dotyczą sezonu letniego, więc mogą się wydłużyć w zimie).
Analizując warunki śniegowe, wybraliśmy ostatnią z opcji. I zdecydowanie opłaciło się odwiedzić dawno niewidzianą i mało uczęszczaną trasę przez Dolinę Małej Łąki. Dobre widoki zaczynają się już na Przysłopie Miętusim. Już tam można podpatrzeć, co słychać na Czerwonych Wierchach, jak się ma Kominiarski Wierch i czy przypadkiem coś więcej nie oberwało się z Zawiesistej Turni.
Widoki z grani
To, co chyba najlepsze w Czerwonych Wierchach, to spacer granią, ale topograficzne zachwyty można robić już wcześniej. Zimą ciekawie wygląda Wielka Turnia i jej przyległości z Wielkiej Polany Małołąckiej. Na podejściu Głazistym Żlebem wyłaniają się też Mniszki Małołąckie. I oczywiście fragmenty Siodłowej Turni.
Latem szlak powyżej żlebu skręca nieco w prawo i wychodzi na Przełęczy Kondrackiej. Zimą ślady mogą też prowadzić na wprost, wychodząc na Wyżniej Przełęczy Kondrackiej. Stąd też jest bardzo blisko na Giewont, ale może lepiej zostawić go sobie na jakąś rozsądniejszą porę, by zaznać trochę tatrzańskiej esencji.
Pierwszym z wierchów na trasie jest Kopa Kondracka (2005 m n.p.m). Na przejściu z przełęczy na szczyt załapaliśmy się na przebrzydły wiatr. Dlatego też na Kopie spędziliśmy krótką chwilę. Na szczęście na Przełęczy Małołąckiej było już lepiej. A na Małołączniaku (2096 m) to już w ogóle. Warto chyba dodać, że jest to na tyle rozległy szczyt, że spokojnie można by na nim wybudować z dwa boiska do siatkówki (tylko pewnie nikomu nie chciałoby się latać po piłkę).
Szybko ruszyliśmy w stronę Przełęczy Litworowej. Czekał nas najwyższy szczyt Czerwonych Wierchów, czyli Krzesanica (2122 m) – chyba najciekawsza ze względu na strome, opadające do Doliny Mułowej ściany. I w końcu Ciemniak (2096 m).
Na którymś z tych dwóch ostatnich szczytów warto na chwilę przystanąć i rozkminić, co właściwie widać z Czerwonych Wierchów. A jest na co popatrzeć, bo otwiera się fajny widok na Tatry Zachodnie. W najbliższym otoczeniu każdy znajdzie coś dla siebie. Dla miłośników dzikiej przyrody i rezerwatów jest Pyszniańska Dolina. Dla kochających granie bez szlaków – Tomanowy, Smreczyński, Kamienista. Dla tych, którzy lubią “najwyższe” – Bystra i Starorobociański. Można też rzucić okiem na m.in. Wołowiec, Rohacze, Banówkę, Salatyn, Pachoła.
A to tylko zachodnia część! Jest jeszcze przecież do przestudiowania panorama Tatr Wysokich – choć na nią lepiej zerknąć z Małołączniaka lub Kopy. I żebyśmy nie musieli wymieniać wszystkich ładnie widocznych szczytów, to polecamy zajrzeć na tę stronę internetową No i wspomnimy tylko o tym, że chyba zaczęła nas kusić wycieczka do Doliny Cichej – wydaje się intrygująco bezludna.
Krótko o przygotowaniu na wycieczkę
Umiejętność poruszania się w warunkach zimowych oraz używania przeznaczonego do tego sprzętu to “oczywista oczywistość”, której nie może zabraknąć podczas takiej wycieczki. Trzeba przyznać, że sama grań Czerwonych Wierchów w dobrych warunkach jest dość łatwym celem. Można jednak trafić tam na gorszy “warun” w stylu: brak widoczności, potworny wiatr czy śnieg po pachy, co zdecydowanie wpłynie na orientację w terenie i może sporo wydłużyć przejście trasy. Obowiązkowa jest też umiejętność oceny zagrożenia lawinowego – to ważne na wielu szlakach prowadzących do Czerwonych Wierchów.
Na szczęście żyjemy w XXI wieku i przed wycieczką możemy wspomóc się różnymi aplikacjami i narzędziami online! My korzystamy z https://lawiny.topr.pl/, strony TPN-u, prognoz pogody, takich jak np. Meteo (jeśli szukamy prawdy) i Mountain Forecast (jeśli potrzebujemy pocieszenia).
Dlaczego warto pójść na Czerwone Wierchy zimą?
Żeby przekonać się, że nie są czerwone. A tak poważnie – taka wycieczka to czysta przyjemność. Choć osób na szlaku też kręci się sporo, to jest zdecydowanie spokojniej niż latem. Przy świetnej pogodzie można poćwiczyć znajomość topografii niemalże całych Tatr. A do najważniejszej zalety pójścia na Czerwone Wierchy zimą zaliczamy zejście z Ciemniaka – ten szlak pokryty śniegiem w końcu przestał być upierdliwy!