Szalony Wierch

Alpejskie trzytysięczniki dla leniwych

Alpejskie trzytysięczniki dla leniwych

Lenistwo to okrutna przypadłość. Szczególnie w górach. Ale my wychodzimy na przeciw takim problemom i mamy gotowe rozwiązanie – 4 alpejskie trzytysięczniki dla takich ludzi jak my.

Jeśli cierpisz na taką przypadłość jak lenistwo, nie będą interesowały Cię żadne żmudne wyprawy, podczas których trzeba nosić 30-kilogramowy plecak wypchany sprzętem, czy pokonywanie 30 kilometrów i 5000 metrów przewyższenia jednego dnia. 

Jeśli tak jak my cenisz sobie wygodę, spokój ducha i odpoczynek,  a poza tym cierpisz na lenistwo zapoznaj się z naszym zestawieniem trzytysięczników. Znalazły się w nim szczyty łatwe, bez lodowców, możliwe do zdobycia w jeden dzień i w dodatku znajdujące się dość blisko Polski (jeśli akurat ktoś zechce na nie skoczyć przed urodzinami cioci, to powinien zdążyć). To alpejskie trzytysięczniki położone w Wysokich Taurach. 

Grosser Hafner

Ten trzytysięcznik jest położony najbliżej Polski. Dzieli nas (mieszkańców województwa śląskiego) od niego 717 kilometrów. Grosser Hafner jest więc pierwszym poważniejszym szczytem (ma 3076 m), który rozpoczyna Wysokie Taury. Wznosi się nad Doliną Malty i należy do grupy Ankogla (też trzytysięcznika, który oczywiście wypadł z zestawienia ze względu na lodowiec). 

Na Grosser Hafner prowadzi tylko jeden znakowany szlak turystyczny, odchodzący z połączenia dwóch innych szlaków: z Kattowitzer Hütte oraz znad Rotgundelsee. 

Grosser Hafner był naszym pierwszym trzytysięcznikiem, który odwiedziliśmy prawie 10 lat temu (!). Na potrzeby wpisu musieliśmy więc przypomnieć sobie wszystkie szczegóły: przewyższenia, czas przejścia, kilometry. I wychodzi na to, że kiedyś byliśmy mniej leniwi niż teraz i chciało nam się podchodzić te 1800 metrów w górę. To oznaczało rozpoczęcie wycieczki na Hochalmstrasse, a potem zdobywanie wysokości aż do Kattowitzer Hütte, a następnie podejście na szczyt. 

Kattowitzer Hutte
Kattowitzer Hütte

W przewodniku “Alpejskie trzytysięczniki” wydanym przez Sklep Podróżnika Grosser Hafner otrzymał wycenę F+, co można przetłumaczyć na: “fajnie” albo “fest spoko”. Ten plusik przy wycenie tyczy się terenu pod szczytem – znajdują się tam dużych rozmiarów głazy, ubezpieczone grubym, niebieskim sznurem (no dobra, po tych prawie 10 latach ten sznur może mieć inny kolor). Przy dobrej pogodzie (tzn. bez lodu czy też zalegającego śniegu) przejście nie stanowi żadnych trudności. Jedyną trudnością może być tylko powracająca myśl, że to, co się podeszło, trzeba będzie zejść…

Hoher Prijakt

Hoher Prijakt (3064 m) w Grupie Schobera. Tak, wiemy, nikt o nim nigdy nie słyszał. A to całkiem fajny trzytysięcznik znajdujący się o, tutaj. 

Szlak do Hochschober Hutte i Hoher Prijakt w Alpach
Szlak do Hochschober Hütte

Trasa na Hoher Prijakt (wycena F – “fcale nie jakoś trudno”) jest taka… typowo tatrzańska. Trzeba więc najpierw pokonać progi doliny, potem postać na jeziorem, a następnie zasuwać po piargach do góry. Nic trudno, może też nic specjalnie wybitnego, ale widoki ze szlaku naprawdę przyjemne.

Grossglockner ze szczytu Hoher Prijakta
Grossglockner ze szczytu Hoher Prijakt

Wycieczka na Hoher Prijakt może być jednodniowa (tym bardziej, że można wysoko zostawić samochód), ale nie musi. Można też wybrać nocleg w schronisku Hochschober, którym gospodaruje Harry Lucca, podróżnik i mieszkaniec Monako, a poza tym człowiek, który przyrządza bardzo dobrego Kaiserschmarrna. 

Kaiserschmarrn
Są powody, dla których warto w te góry pojechać

Grosser Muntanitz

Pomiędzy Grossglocknerem a Grossvenedigerem (poważnymi trzytysięcznikami nie dla leniwych ludzi) leży sobie Grosser Muntanitz (3232 m). Trasa do niego prowadzi przez teren, na którym jeszcze wczoraj był lodowiec. No, wczoraj albo tak kilkadziesiąt czy też kilkaset lat temu.

Wycieczkę na Grosser Muntanitz można rozpocząć albo w Matrei in Osttirol (lub w przysiółku Stein, znajdującym się nieco wyżej), albo w Kals. Ta druga opcja jest polecana ze względu na kolej linową wywożącą do Blauspitz. Stamtą do Sudetendeuchtsche Hütte prowadzi szlak Sudetendeutscher Hohenweg.

Grzbier prowadząca do Grosse Muntanitza - trzytysięcznika
Jeszcze wczoraj był tu lodowiec

My wybraliśmy pierwszą opcję, decydując się na nocleg w schronisku (i zjedzenie Kaiserschmarna). 

Szlak na szczyt (nazywany Drogą Karla chottnera – austriackiego alpinisty oraz pisarza powieści science-fiction) jest całkiem ciekawy – wiedzie przez grzbiet opadający stromymi, gładkimi ścianami do dna doliny.

Ze schroniska Sudetendeutsche na szczyt są ok. 4 kilometry i 500 metrów przewyższenia. 

Grossglockner
Grossglockner

Ze względu na świetne widoki (co zawdzięczamy szybkiemu podejściu na grzbiet) trasa nie jest nużąca. Poza tym nie jest też trudna, choć znajduje się na niej jeden eksponowany fragment, czyli zejście z Kleiner Muntanitza ubezpieczone stalowymi linami. Po tym zejściu nie ma już nic zaskakującego, do Grosse Muntanitza prowadzi wygodna ścieżka. Na samym szczycie jest sporo miejsca, tak więc zdołano tam postawić solidny krzyż i kupę kamieni.  

Zejście z Kleinter Muntanitza
Zejście z Kleinter Muntanitza

Swoją drogą, warto przed albo po wycieczce zatrzymać się przy Sudetendeutsche Hütte. To schronisko, które zostało zbudowane w 1929 roku z inicjatywy klubu alpejskiego działającego w Sudetach. 

Sudetendeutsche Hütte
Sudetendeutsche Hütte
Miejsce przyjazne leniwym

Wildenkogel

Jeszcze bliżej Grossvenedigera jest położony Wildenkogel (3021 m). Taki szczyt, którego nawet nie można znaleźć w przewodniku “Alpejskie trzytysięczniki”. Ze szlaku można spojrzeć wprost do obszaru ochronnego, w którym znajduje się m.in. Wildensee. Oprócz tego jeziora jest jeszcze Lobbensee, obok którego przechodzi ścieżka.

Jak się już wyjdzie w okolice przełęczy, to z kolei można popatrzeć na lodowiec pod Venedigerem, poprzecinany w dolnej części wieloma szczelinami.

Turyści na szlaku na Wildenkogel trzytysięcznik alpejski
Dobrze, że chociaż przez te 100 metrów oznakowanie było takie dobre

Szlak na sam szczyt prowadzi po piargach i dużych głazach, nie jest to więc specjalnie przyjemne chodzenie, ale dość szybko zyskuje się wysokość. (W dół niestety schodzi się nawet trochę wolniej, bo trzeba uważać, żeby reszta ciała nie odłączyła się od nogi wpadającej pomiędzy skały). 

Na szczycie Wildenkogla nie ma tyle miejsca co na Muntanitzu, ale można znaleźć dla siebie wygodny głaz, by choć na chwilę sobie odpocząć. 

Turyści leżący na głazach
Po wejściu na szczyt długo musieliśmy odpoczywać
Widoki ze szczytu Wildenkogel
Widoki ze szczytu

Na szlak można wyjść z Tauerntal szlak ma ok. 5 kilometrów i 1400 metrów przewyższenia. Auto trzeba zostawić na płatnym parkingu (w tym rejonie to chyba standrad). 

Druga opcja, nieco bardziej zawiła i wymagająca, to szlak z Innergschloss prowadzący „u stóp” jednego z lodowców pod Grossvenedigerem (z pewnością krajobrazowo będzie genialna). 

Czy z lenistwa można się wyleczyć?

Próbowaliśmy, ale jak do tej pory średnio nam to wychodziło.  Na szczęście alpejskich trzytysięczników jest jeszcze baaardzo dużo, tak więc dzięki temu możemy chociaż trochę się poruszać. Przygotowujemy też kolejny poradnik – tym razem dla osób, które kochają ferraty, ale niekoniecznie długie podejścia do nich. Stay tuned i kieruj się złotą myślą: „gdzie nie podejdę, tam podjadę”. 

© Copyright 2020 Błażej Wojaczek. All rights reserved

Made for your joy ❤

Korzystanie z niniejszej witryny oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Zmiany warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do plików cookies można dokonać zmieniając ustawienia przeglądarki.