Niektóre miejsca odkrywa się niespodziewanie. Trochę przypadkiem, trochę spontanicznie. Takie było nasze wyjście na szlak Królestwo Żab we włoskich Alpach Graickich. Choć trasa nie prowadzi przez lodowce czy ferratę, jest przyjemna… A tego w górach stale poszukujemy.
Alpy Graickie odwiedziliśmy jednak zupełnie nie przypadkiem, tylko podczas planowanej wycieczki na Gran Paradiso. Sama nazwa tej części Alp jest jednak dosyć pojemna. Bo to zarówno Mont Blanc, jak i Grandes Jorasses, Grand Capucin, no i wspomniane Gran Paradiso, a także wiele innych cztero-, trzy- i dwutysięczników. Lodowce i skaliste turnie to jednak nie jedyna zaleta tych gór. Włoskie Alpy to także ciekawe szlaki, niewymagające wysokogórskiego doświadczenia. Czyli takie, na których po prostu podziwia się widok na Mont Blanc i odpoczywa.
Najpierw do Lillaz
Lillaz to mała miejscowość położona na 1611 m n.p.m. Właściwie jest jedną z ostatnich wiosek za większą Doliną Cogne. I jeśli ktoś nie ma ochoty wychodzić nawet ponad granicę lasu, to może zostać w Lillaz, oglądając tamtejsze kaskady (wł. Cascate di Lillaz).
Warto jednak nieco się poruszać i wejść na niedługi szlak Królestwa Żab. Nie będzie tam jednak żadnych trudności, żadnej wspinaczki przez skały, a tylko kilka punktów widokowych i rozległe hale – coś w sam raz na odpoczynek. Lodowców też nie będzie w najbliższej okolicy, co najwyżej ich pozostałości. Choć Wikipedia wskazuje za przewodnikiem Gilliana Price’a, że w Parku Narodowym Gran Paradiso jest ok. 57 ghiacciaio (teraz to pewnie i mniej. Przewodnik był wydany w 1997, a wiadomo jak to teraz z tymi lodowcami bywa…).
Żeby wejść na ten “żabi” szlak, trzeba w Lillaz wybrać drogę numer 13.
Dolina Bardoney
Przejście z Lillaz do Vallone di Bardoney zajmuje ok. 30 minut. Tam szlak numer 13 prowadzi dalej już jako 13G w stronę Przełęczy Bardoney (2833 m). To jednak dłuższa wycieczka, którą można zakończyć… we Francji. Przełęcz oraz okoliczne szczyty Alp Graickich są położone na granicy francusko-włoskiej.
My jednak zostaliśmy na rozległej hali pasterskiej w Bardoney, pośrodku której stoją kamienne zabudowania należące do wioski Goille. Sporą część w dolinie stanowią bagniska pokryte trawami. Być może to rozwiązuje zagadkę Królestwa Żab – w takich warunkach żyje ich tam z pewnością dużo, choć my nie zauważyliśmy ani jednej (ale może bardziej byliśmy skupieni na tym, żeby się jednak w żadnym bagienku nie zanurzyć).
Co otacza Vallone di Bardoney? Są to Torre di Lavina (ciekawe, czy to nieprzypadkowa nazwa…), Punta Lavinetta, Punta della Tsesee i Punta del Rossin. Całą dolinę oraz jej okolicę widać najlepiej z wzniesienia nad jeziorem Loie, które było drugim celem naszej wycieczki znajdującym się na szlaku nr 12.
Lago di Loie z atrakcjami
Lago di Loie to niewielkie jeziorko, nad którym górują Punta di Loie i Punta della Rosin. Świetne widoki zobaczyliśmy ze wzniesienia nad jeziorem, m.in. na Grivolę wyróżniającą się ciekawym kształtem.
Atrakcją wypisaną na broszurkach informacyjnych Parku Narodowego Gran Paradiso jest widok na Mont Blanc. To jednak nie znaczy, że ta atrakcja jest „dostępna” cały czas, bo z pewnością trzeba mieć trochę szczęścia, żeby “Biała Góra” pokazała się w całości. My jednak jesteśmy bardziej wymagający i sam Mont Blanc nie zrobił na nas wrażenia. Oczekiwaliśmy, że zobaczymy też nasz Mont Blanc. I wtedy byłby to hit – dwie “Białe Góry” na jednym zdjęciu.
Górska klasyka we włoskich Alpach Graickich
Szlak Królestwa Żab to mogłaby być taka trasa do pokazania osobom, które pierwszy raz idą w góry i które trzeba do tych gór zachęcić. Taka klasyka – są wodospadziki, jakieś pasterskie hale, górskie jeziorko, no i ten Mont Blanc oraz inne rozległe widoki na włoskie Alpy Graickie. Aż szkoda, że Lillaz jest tak daleko od Polski…
Przejście trasy zajęło nam ok. 3 godzin. Najwyższy punkt, jaki osiągnęliśmy, miał 2232 m n.p.m. Można ten szlak przejść na lekko, na przykład w czasie “dnia restu” od wycieczek na pobliskie lodowce.