Są takie wycieczki, o których trudno coś napisać. Chyba że komuś nie przeszkadza nagromadzenie epitetów takich jak: złota jesień, srebrzyste buczyny, promienne dni i rdzawe wierzchołki.
Jesienią wybraliśmy się na kameralny koncert Sławomira (vel. Sławkowski Szczyt) w Tatrach Wysokich na Słowacji. Tłumów nie było, a tylko grono wytrawnych melomanów, doceniających klasykę gatunku.
Korzystanie z niniejszej witryny oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Zmiany warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do plików cookies można dokonać zmieniając ustawienia przeglądarki.