Ferrata Italiana prowadzi po włoskiej stronie Alp Julijskich. Po jej przejściu można zdobyć Mangart. Ale my – jak wiadomo – w odpuszczaniu szczytów jesteśmy niezawodni.
Gdyby nie dość zimna woda w Sočy, może nie zdecydowalibyśmy się na żadne piesze wyjście. Nie mogliśmy jednak moczyć tam nóg przez kilka dni i wypadało zorganizować jakieś łażenie po górach. Z pomocą przyszedł Mangart – jak się okazało, bardzo dobry cel na leniwe wycieczki.
O ile leniwą wycieczką można nazwać pokonanie ferraty, o której internetowy świat pisze: „ambitionierter Klettersteig”, „a rather difficult and very exposed, but interesting”, „most aerial ferrata in the Julian Alps”, „ist ein teilweise recht exponierter Klettersteig, der etwas Kraft und Schwindelfreiheit verlangt”.
Skoro jednak ją przeszliśmy, nie mogło być tak źle.
Mangartska cesta
Czy lekką przesadą będzie, jeśli napiszemy, że prawie pod sam Mangart można podjechać samochodem, bo prowadzi tam droga? Dobra, może będzie przesadą trochę dużą… W każdym razie tam naprawdę da się wysoko wjechać – jadąc oczywiście Mangartską cestą. Jest to płatna droga (10 euro), otwarta w godzinach od 7:00 do 16:00, nieczynna w zimę (no nic dziwnego), poza tym limitowana (nie wiemy, jaka to dokładna liczba pojazdów ze względu na różnice w informacjach).
Poza tym od pewnego miejsca dojazd odbywa się tylko na własną odpowiedzialność. I wielu kierowców czuje się niesamowicie odpowiedzialnie i rusza na najwyżej położony słoweński parking. Prawdziwym wyzwaniem może być więc nie ferrata Italiana czy zdobycie Mangartu, a znalezienie dobrego miejsca parkingowego.
Żeby nie było – pod Mangart można dostać się również pieszo. Jest kilka możliwości, w tym szlak prowadzący wzdłuż drogi (wyobrażamy sobie, jak musi być przyjemny…), trasa z miejscowości Log pod Mangartem przez dolinę Koritnicy (jeszcze przyjemniejsza – zaledwie 1800 m przewyższenia) albo od strony włoskiej znad Lago di Fusine.
Którędy na ferratę Italianę?
Aby dojść do ferraty Italiany od słoweńskiej strony, trzeba ominąć Mały Mangart i przejść przełęcz Mangart. No więc ruszamy kawałkiem asfaltowej drogi do przełęczy. Są szlakowskazy, wszystko się zgadza. Ale chwila – dlaczego na przełęczy jest płot? Czy Italiana dzisiaj zamknięta? Co jest? Oczywiście dopiero po chwili orientujemy się, że płot ma jeden cel – nie wpuszczać owiec na stronę włoską.
Zejście do ferraty jest strome i uciążliwe. Na szczęście nie jest zbyt długie. Poza tym można sobie chwilę odpocząć przy bivacco Nogara (wspaniałe bivacco, prawie tak samo fajne jak to z Alp Karnickich).
Spod bivacco jeszcze tylko kilkanaście metrów podejścia i… już. Pierwsza stalowa lina przed nami.
Ferrata Italiana – czy taka eksponowana, jak ją opisują?
Tak, ferrata Italiana jest eksponowana, ale też świetnie ubezpieczona (stalową lina i klamrami) i z bardzo dobrymi chwytami w skale. Jest wyceniona na C (topo). Rozpoczyna się fragmentami B i A, które przechodzi się w wielu miejscach prawie jak po stopniach. Niemalże na samym początku wchodzi się również do groty skalnej i wychodzi przez skalne okno.
Następnie prowadzi nietrudnym fragmentem (A/B lub B) do miejsca niezabezpieczonego liną – jest tam jednak dosyć szeroko i w miarę bezpiecznie.
Później ferrata wiedzie nieco bardziej pionowo. Jak się okazuje, to jedyny fragment C na Italianie. Trasa mija tam “luftige Kante”, czyli dosyć eksponowane miejsce, zabezpieczone klamrą. Osoby bardziej wrażliwe na ekspozycję mogą sobie odpuścić patrzenie pod nogi – na pewno to pomoże pokonać „lufiaste kanty”.
Pod nogi patrzeć nie trzeba, ale warto rozejrzeć się dokoła. Via ferrata Italiana to niezły punkt widokowy, z którego widać m.in. Lago di Fusine, szczyty Ponza Grande i Ponza Piccola .
Po ostatniej klamrze wiszącej nad przepaścią ferrata nie prowadzi już tak stromo w górę. Jest trochę trawersu, a jeśli trzeba “drapać” się do góry, to już po trudnościach A lub B.
Końcówka ferraty wyprowadza do normalnej drogi na Mangart, czyli szlaku nazwanego imieniem doktora Alojzego Dolhara.
Ile czasu potrzeba na przejście ferraty Italiany? Na pewno około 1 godziny. Nam pewnie zajęło to więcej czasu, ale wiadomo – fotki się same nie robią…
Można jeszcze na Mangart
Właściwie to Mangart powinien być celem takiej wycieczki. Normalna droga (która gdzieniegdzie również jest ubezpieczona linami) nieco trawersuje szczyt. Jej przejście (z miejsca, gdzie dołącza do niej ferrata Italiana) powinno zająć ok. 1 godziny, mimo że przechodzi się tam niecałe półtorej kilometra.
Jeśli ktoś jednak będzie chciał po Italianie skoczyć na ferratę Slovenę (to chyba lepsza opcja), musi pamiętać, żeby zejść nieco niżej i odbić na ten Klettersteig.
Podczas przechadzki na Mangart nie warto ściągać kasku z głowy. Powszechne jest raczej to, że latają tam sobie różnej wielkości kamienie, najczęściej przypadkowo strącone przez idących wyżej turystów.
Olewamy Mangart
Mgła i wynurzające się z niej kamienie skłaniają nas do tego, by sobie odpuścić Mangart. Czy to wytłumaczenie brzmi dobrze? Na pewno lepiej od smutnej prawdy, że czasem jesteśmy dość… leniwi.
Najciekawszym wariantem zdobywania Mangartu na pewno jest połączenie ferrat Italiany i Sloveny. Mimo że na tej drugiej nie byliśmy, wierzymy, że jest równie ciekawa.
A po słoweńskiej ferracie...
Może inne ferraty bez konieczności wchodzenia na szczyt? Tutaj na pewno się coś znajdzie!