To będzie wpis o spełnianiu górskich marzeń. Niektórzy latami śnią o Evereście. Inni zaś marzą o wspinaczce na El Capitanie. Znajdą się i tacy, dla których górskim celem będzie Gerlach. A Błażej ma swoją Śnieżkę.
Przez wiele miesięcy Błażej próbował namówić znajomych na wycieczkę w Karkonosze. Na Śnieżkę, którą darzy niezwykłym sentymentem i uważa za jedną z piękniejszych gór na Ziemi. Co tam inne góry! Co tam Nepal, Chile, Hiszpania czy Maroko! Karpacz. Tylko Karpacz i Karkonosze.
Karkonosze w końcu bliżej
Przez długi czas Karkonosze były za daleko. Dalej niż wszystkie inne góry (np. wspominane już przez nas Karawanki) Aż w końcu w pewien grudniowy dzień Karkonosze przybliżyły się. To znaczy, Błażej w końcu namówił innych na to, żeby razem z nim wyruszyli na jedyną w swoim rodzaju przygodę i pełną satysfakcjonujących przeżyć wędrówkę przez zaśnieżone szlaki Karkonoskiego Parku Narodowego.
No ok. Niech będzie. Śnieżka, fajnie.
Karpacz – Sowia Przełęcz
– Nigdzie indziej w Polsce nie znajdziecie lepszego szlaku – zapewnił Błażej, rekomendując czarny szlak rozpoczynający się w Karpaczu i prowadzący przez Sowią Dolinę. Nie mogliśmy odmówić. Ruszyliśmy więc za nim na Sowią Przełęcz (1160 m), rozgraniczającą dwa karkonoskie grzbiety: Czarny i Kowarski. Prowadzą tamtędy szlaki: niebieski (Hřebenovka) i czerwony (Droga przyjaźni polsko-czeskiej).
Pierwszą dłuższą przerwę urządziliśmy w czeskiej chacie Jelenka. Stamtąd do Śnieżki przez Czarną Kopę (1408 m) jest ok. 3 km.
TA góra – Śnieżka
Przed podejściem na Śnieżkę od strony Czarnej Kopy szlaki się rozdzielają. Czerwony odbija nieco na południe i wychodzi na szczyt pomiędzy stacją kolejki a budynkiem poczty. Niebieski, który nazywany jest Drogą Jubileuszową, omija szczyt i prowadzi do Domu Śląskiego. Zimą jest zamknięty ze względu na zagrożenie lawinowe.
– Śnieżka to jest, jakby powiedzieli Anglicy, THE mountain, THE summit. TA góra – wyjaśnił nam Błażej, a my słuchaliśmy go uważnie i krok po kroku przybliżaliśmy się do TEGO szczytu. Zimą Śnieżka prezentuje się całkiem nieźle (latem przypomina usypaną hołdę). Jednak szkoda, że jest tak mocno zabudowana. Schronisko, obserwatorium meteorologiczne, kaplica, stacja kolejki i poczta, no dużo tego.
Co można poobserwować ze Śnieżki, najwybitniejszego szczytu w Polsce? (Jej wybitność to 1203 m! Przewyższa nawet Babią Górę!).
Jeśli dopisze pogoda, to można pooglądać sobie nawet te dalsze pasma sudeckie, jak np. Masyw Śnieżnika. Nam towarzyszyło morze chmur, więc zobaczyliśmy tylko to, co znajduje się w najbliższym sąsiedztwie Śnieżki. Na uwagę zasługuje Úpská jáma. która jest częścią doliny Obří důl. Są to skalne ściany kotła polodowcowego, które tym bardziej się wyróżniają, bo podcinają płaskowyż Równi pod Śnieżką.
Ze Śnieżki zeszliśmy szlakiem prowadzącym nad zboczami Kotła Łomniczki. I wylądowaliśmy w Domu Śląskim na Równi pod Śnieżką.
Po płaskim na Przełęcz Karkonoską
– Przejście do Przełęczy Karkonoskiej to naprawdę przyjemny chillout – zapowiedział Błażej, więc uwierzyliśmy mu na słowo. Lekki wiatr, siedmiostopniowy mróz i przejście w zasadzie bez żadnych stromych podejść faktycznie wprowadziły nas w stan przyjemności.
Od Przełęczy pod Śnieżką szliśmy czerwonym szlakiem – Głównym Szlakiem Sudeckim Prowadzi nad słynnymi kotłami – Wielkiego i Małego Stawu. Z płaskowyżu widać Strzechę Akademicką i Samotnię.
Karkonosze słyną ze skałek – podobno takich skałkowych grup jest aż 150 (większość z nich wypisana jest na stronie Karkonosze.pl). Na czerwonym szlaku znajduje się formacja skalna o nazwie Słonecznik. Nie przypomina jednak rośliny, a nazwa została nadana dlatego, że chowało się za nią słońce, wyznaczając południe mieszkańcom karkonoskich wiosek.
W dalszej części szlak mija Tępy Szczyt oraz Mały Szyszak i prowadzi do Przełęczy Karkonoskiej. Od strony czeskiej wije się asfaltowa droga, zapewniająca dojazd do dwóch czy trzech czeskich hoteli. Po drugiej stronie granicy jest nieco spokojniej. Stoi jedynie schronisko “Odrodzenie”.
Krótką wyprawę zakończyliśmy w Przesiece, schodząc do niej niebieskim szlakiem. Obiecaliśmy Błażejowi, że taaaak, na pewno wrócimy tu w 10. rocznicę wycieczki. Błażej z kolei ze wzruszeniem i szczęściem w głosie i ze znaną sobie znajomością cytatów i sentencji rzekł na pożegnanie:
– Skądkolwiek wieje wicher, zawsze ma zapach Śnieżki…
Taa, tak coś czuliśmy.