Szalony Wierch

Świnica zimą

Świnica zimą

Jak zostaliśmy taternikami w niecały kwadrans? Oto nasz sposób na wejście na Świnicę zimą. Czekany w dłoń!

Jak przystało na prawdziwych ludzi gór, zimową przygodę rozpoczęliśmy o godzinie 3 w nocy. Drżącymi z ekscytacji rękami zalaliśmy termosy słodką herbatą. Przypięliśmy do plecaków czekany. Do worków wrzuciliśmy bułki. Już za kilka godzin staną się niejadalną i skostniałą bryłą w papierku śniadaniowym. To smak gór.

Nastał czas, by spakować graty do auta i wyruszyć w stronę Podhala. Jako punkt startowy wybraliśmy Brzeziny. Chcieliśmy, żeby od początku nasza wycieczka była maksymalnie trudna. A czarny szlak z Brzezin taki właśnie jest – do bólu nudny. Poza tym chcieliśmy oszczędzić sobie patrzenia na tych wszystkich ludzi, którzy czekają na uruchomienie kolejki na Kasprowy, ech.

Tomek wędruje pośród kosówki

W końcu dotarliśmy… Oto prawdziwa mekka taterników – Dolina Gąsienicowa. Jako tatrzańscy wyjadacze rozpoznajemy szczyty: Kościelec, Kozi Wierch, Kasprowy. Pod Murowańcem przygotowujemy się do dalszej drogi. Nasze detektory lawinowe wydają głośne dźwięki, wszyscy słyszą, że jesteśmy bezpieczni.

Prosimy Tomka, by przygotował już linę. Jak się okazuje – wziął linę, jednakże taką do treningu. Cóż, nie będziemy się wiązać, zrobimy kilka ćwiczeń, to nawet lepiej dla naszej kondycji.

Ruszamy do góry. Pogoda wymagająca… Jest zimno. W dodatku słońce wali po oczach. Mamy jednak szczęście. Przed nami szło jakieś 500 osób, przecierając szlak.

Z okolic Przełęczy Świnickiej Świnica robi wrażenie! Kawał góry czeka na takich zdobywców jak my! Już niebawem zostaniemy taternikami. Niebawem… to znaczy tam, gdzie szlak ucieka w stronę Żlebu Blatona, my idziemy na wprost. Wariant zimowy prowadzi stromo do taternickiego wierzchołka Świnicy. Jest niższy o kilka metrów od głównego, ale trudno! Ważne, że taternicki. Podchodzimy rysą około 15 minut. Tyle czasu wystarczy, byśmy ze zwykłych turystów przeobrazili się w taterników. 

Nie kusi nas wyższy, ale turystyczny wierzchołek, nie chcemy zatrzeć taternickiego wrażenia, ekhem… Chociaż oczywiście da się tam dotrzeć przez Świnicką Szczerbinę Niżnią (trzeba jednak być oswojonym z ekspozycją po obu stronach grani, no i w razie czego raczej się asekurować). 

Oczywiście, na szczycie podziwiamy widoki ośnieżonych grani. Ale w związku z tym, że zostaliśmy taternikami doskonale rozpoznajemy nie tylko polskie szczyty, lecz także te słowackie, jak np. Krywań. Rozmawiamy też o celach przyszłych wypraw – kto wie, kto wie, może przyjdzie czas na stromy Kościelec, wydaje się naprawdę taternickim celem. 

Z taternickiego szczytu Świnicy schodzimy tą samą drogą. I tak samo wracamy na Halę Gąsienicową. Czekany przypinamy z powrotem do plecaków, raki pakujemy do plecaka. Co jakiś czas jeszcze odwracamy się i zerkamy na  zdobyty szczyt. To doskonałe uczucie przejść tę niezwykłą tatrzańską granicę i z turysty stać się taternikiem (w niecały kwadrans!). 

© Copyright 2020 Błażej Wojaczek. All rights reserved

Made for your joy ❤

Korzystanie z niniejszej witryny oznacza zgodę na wykorzystywanie plików cookies. Zmiany warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do plików cookies można dokonać zmieniając ustawienia przeglądarki.