Jesienią wybraliśmy się na kameralny koncert Sławomira (vel. Sławkowskiego Szczytu). Tłumów nie było, a tylko grono wytrawnych melomanów, doceniających klasykę gatunku.
“Miłość, miłość w Zakopanem…”. No nie, nie było miłości w Zakopanem. Za to w Starym Smokowcu jak najbardziej. I choć Sławomira jeszcze nie było widać (pewnie krzątał się gdzieś po backstage’u), popłynęły pierwsze elektryzujące dźwięki, zachęcające do ruszenia się w ich rytmie.
Koncert w końcu się zaczął. I trzeba przyznać szczerze, że Sławek od rana zaczął z wysokiego C, wyśpiewując Łomnicy, że to ona jest “królową noooocyyyy”.
A to nie wszystko! Wiatr coraz lepiej radził sobie w sekcji dętej, przypominając o swoich techno-korzeniach. Przedłużał sety i starał się, by żaden z dźwięków nie umknął, a wybrzmiał porządnie. Szkoda, że na szczycie wystąpił mały problem z nagłośnieniem i basy dudniły za mocno.
Kilka rzeczy rzuciło nam się w oczy (dosłownie!). Genialnie poradzili sobie operatorzy oświetlenia. Bez przerwy świeciła wielka i jasna dyskotekowa kula, której promienie rozchodziły się dosłownie wszędzie. To był naprawdę świetny efekt! Poza tym zgodnie z koncertową modą nie zabrakło wytwornic dymu. A te użyte na Słowacji były całkiem niezłe…
Kilkugodzinne, dobrze przygotowane show odbieraliśmy niemalże wszystkimi zmysłami. Kameralny koncert wzniósł nas na wyżyny muzyki. Rozlegały się przyjemne dźwięki – raz forte, raz piano – a echo syntezatorów brzmiało w przestrzeni, wprowadzając nasze serca w wibracje w rytmie disco.
Po śliskim parkiecie (pewnie ktoś polał go szampanem) powoli, tanecznym krokiem wychodziliśmy z koncertu.
Jeszcze wspominaliśmy początek koncertu, jeszcze emocje jeszcze w nas buzowały, dlatego dokładnie wyłapywaliśmy sens ostatniej zwrotki śpiewanej przez Sławomira piosenki:
Poranek, jasny świt, głowy leciutkie, bo to przecież góry,
na niebie słońce lśni, ty jesteś dzisiaj nim, przeganiasz chmury,
buzi mi teraz daj, a potem więcej, gdy będziemy sami,
bo od wieczora, baby, znowu zaczynamy…!
Ło, ha ha ha ha ha ha ha ha! Miłość, miłość w…!