Przygotowania do jednej z majówek przebiegały mniej więcej tak: – Jedziemy na weekend majowy w Karkonosze? – Eee, to za daleko. – To może Karawanki? – Dobra! Super pomysł!
Czy w Karkonosze nie było bliżej i gdzie w ogóle są te Karawanki?!
No dobra. W Karkonosze może byłoby trochę bliżej, ale Karawanki to jedno z najdłuższych pasm górskich w Europie! Są częścią Alp Wapiennych, mieszczą się na granicy Słowenii i Austrii i dzielą na część wschodnią oraz zachodnią (wschodnia nazywana jest Alpami Kamiennymi).
Karawanki przypominają trochę Tatry Zachodnie, bo tak jak one z jednej strony są łagodne, a z drugiej potrafią zaskoczyć skalistym terenem. Przekonuje o tym chociażby ich najwyższy szczyt – Stol (Hochstuhl), na który od strony Austrii wiedzie ferrata.
Idealne na trekking
Karawanki – a szczególnie ich zachodnia część – świetnie nadadzą się na dłuższą wędrówkę, choć oczywiście przejście całego pasma wymaga żelaznej kondycji i nieco dłuższego urlopu. Można się w nie wybrać już na przełomie kwietnia i maja (kiedy na przykład niespodziewanie w polskich górach pojawia się zagrożenie lawinowe, a w Karawankach jest przyjemna pogoda), oczywiście w lato, a także na jesień (wtedy, gdy zbyt szybko nie sypnie śniegiem).
Na taki trekking niekoniecznie trzeba taszczyć namiot. Można zdecydować się na noclegi w tzw. kočach, czyli schroniskach, mając jednak na uwadze, że niektóre z nich są sezonowe i wczesną wiosną lub jesienią mogą być zamknięte. Jeśli jednak ktoś się zdecyduje na namiot, to na pewno poradzi sobie ze znalezieniem świetnych noclegowych miejscówek.
Wycieczka na Golicę
Chcąc odwiedzić zachodnią część Karawanek, zaplanowaliśmy dwudniową wycieczkę z przejściem na Golicę. Ruszyliśmy z Planiny pod Golicą – uroczej mieściny z widokiem na Karawankowe pasmo i na Alpy Julijskie. Na szczęście Planina pod Golicą jest położona wyżej od reszty słoweńskich miast i dzięki temu nie musieliśmy robić ponad 1000 metrów przewyższenia. Uff. Nie znaczyło to jednak, że wszystko było takie proste. Nieuważnie spojrzeliśmy na znaki i oczywiście już na początku zabłądziliśmy w okolicy kościoła, a później jeszcze w lesie. No cóż, bez chaszczowania wyjazd stracony.
Na nocleg zaplanowaliśmy okolice zamkniętej Kočy na Petelinu. Myliliśmy się jednak, że nikt nie przyjdzie. Po kilku godzinach do Kočy zawitał syn jej właściciela z dziewczyną. Mili Słoweńcy nie mieli nic przeciwko naszej obecności – byli ciekawi, skąd się wzięliśmy i co planujemy, a nawet polecili nam inne miejsca do odwiedzenia.
Drugiego dnia ruszyliśmy na Golicę (1834 m). Czekało nas trochę podejścia – najpierw halami i trawersem na główny grzbiet Karawanek, a potem ścieżką w kierunku szczytu.
Niestety ze względu na niezbyt imponującą wysokość, niesięgającą nawet 2000 m n.p.m., część naszego szlaku prowadziła pomiędzy drzewami. Na szczęście gdzieniegdzie w prześwitach mogliśmy oglądać ośnieżone Alpy Julijskie. Udało się też wypatrzyć pomiędzy drzewami słynny Karawankentunnel –drogę prowadzącą z Austrii na Słowenię.
Zanim doszliśmy na szczyt, musieliśmy się oczywiście jeszcze obniżyć i zaliczyć Jekijevo Sedlo. Na tej przełęczy niecierpliwi mogą odpuścić wyjście na szczyt i od razu pójść Kočy pod Golicą. My byliśmy bardzo cierpliwi, nie skorzystaliśmy ze skrótu i wąską ścieżką podchodziliśmy coraz wyżej.
Co ciekawe, mimo że ta część Karawanek wydaje się łagodna, to w niektórych miejscach lepiej nie wychylać się ze ścieżki. Jest stromo, a nawet przepaściście.
Po około dwóch godzinach od wyjścia z Kočy na Petelinu stajemy na dosyć rozległym szczycie Golicy, znajdującym się na granicy Słowenii i Austrii. Dawniej stało tam schronisko – Kadilnikova Koča na Golici. Upamiętniają je tablice poświęcone samej kočy oraz Francowi Kadilnikowi, pisarzowi i alpiniście, którego imieniem została nazwana.
Oprócz różnego rodzaju pamiątkowych tablic można też znaleźć na szczycie zeszyt do wpisania swojego wejścia, planszę z panoramą oraz pieczątkę. A jeśli dopisze komuś szczęście, to kto wie, może spotka też barda, który zagra tradycyjną słoweńską polkę Slavka Avsenika „Na Golici”.
Zejście z Golicy do schroniska zajęło nam ok. jednej godziny. Tam jeszcze sobie odpoczęliśmy przed niezbyt przyjemnym, monotonnym szlakiem, prowadzącym z powrotem do Planiny pod Golicą.
Warto dodać, że maj to odpowiedni termin dla fanów makrofotografii. Jeśli znudziły się im krokusy na Chochołowskiej, mogą na Planinie pod Golicą cieszyć się narcyzami!
Jest ich tam naprawdę dużo i nikt nie robi wyścigów do fotografowania. No, prawie nikt…
Wycieczka na Košutnikov Turm
Košutnikov Turm (niem. Koschutnikturm) znajduje się we wschodniej części Karawanek, ma 2133 m i dzięki temu jest najwyższym szczytem masywu Košuta. Stanowi przeciwwagę dla Golicy. Jest zdecydowanie bardziej skalisty, a co za tym idzie – przepaścisty.
Na jego zdobycie z nadzieją przejścia ferraty wyruszyła tylko część majówkowej ekipy. Reszta z żalem (albo ulgą) musiała wrócić do Polski.
Niestety, okazało się, że na ferratę mogą liczyć tylko ci, którzy wdrapują się od strony austriackiej. My rozpoczęliśmy trasę na Košutnikov Turm z miejscowości Jelendol, znajdującej się w gminie Trzic. Podeszliśmy lasem do kočy na Planinie Dolga Njiva, a później zakosami na grań. Choć trasa była dość monotonna, to w okolicach grani przynajmniej pojawiły się ładne widoki, w tym położone po sąsiedzku Alpy Kamnicko-Sawińskie.
Dojście do Košutnikova wcale nie było takie proste. Musieliśmy przetrawersować strome i sypkie zbocze. Ze szczytu zobaczyliśmy imponujące północne, prawie pionowe ściany Ostrva (niem. Kainradlturm). To właśnie gdzieś pod nimi prowadzi Klettersteig .
Żeby urozmaicić sobie wycieczkę (i przede wszystkim zaoszczędzić nerwów związanych ze stromym trawersem), wybraliśmy inną ścieżkę na zejście. Jak to zazwyczaj bywa – druga opcja wcale nie była lepsza za sprawą jeszcze bardziej stromych i sypiących się piargów. Po czasie udało nam się jednak dotrzeć z powrotem do Planiny Dolga Njiva.
Po emocjonującej wycieczce na Košutnikov mieliśmy na szczęście mniej emocjonujący nocleg w całkiem ładnych okolicznościach przyrody.
Jeśli też masz za daleko w Karkonosze i chcesz odwiedzić Karawanki, sprawdź mapę, a potem po prostu zaplanuj wycieczkę 🙂