Rano pływanie w ryfcie kontynentalnym, w południe trening w basenie, a wieczorem kąpiel w gorącej rzece. Miłośnicy pluskania się w wodzie! To dla Was ta informacja: Islandia stoi przed Wami otworem (oczywiście wypełnionym wodą).
Islandia to miejsce dla wodnych świrków. Nie ma w tym żadnej przesady. Z każdej strony jest przecież otoczona wodą. Oferuje rejsy promem, wycieczki statkami, kajakarstwo morskie, raftingi, snorkeling w ryfcie i niezliczoną ilość basenów i gorących źródeł – zarówno tych płatnych, jak i dzikich.
W wodnych atrakcjach można przebierać i decydować się na to, czy akurat chce się zaliczyć pierwszy stopień hipotermii, zwyczajnie przeziębić z mokrą głową przy 10 stopniach Celsjusza czy też oparzyć w źródełku.
Pakując się na urlop na Islandii, pamiętaj: zabierz puchówkę i strój kąpielowy.
Snorkeling w ryfcie kontynentalnym
Silfra to szczelina wypełniona wodą (z jeziora Thingvallavatn) na terenie Parku Narodowego Thingvellir. Powstała w czasie trzęsienia ziemi pod koniec XVIII wieku.
Woda ma 2 stopnie Celsjusza. I dlatego podobno to jedyne miejsce na świecie, w którym nurkujące osoby otrzymują suche pianki. Co jednak z tego, jeśli przez 20 minut trzeba zaliczyć morsowanie twarzą – bo pomimo kaptura i maski nie da się jej szczelnie zakryć.
Przejrzystość wody robi wrażenie, no i sam fakt, że pływa się w ryfcie kontynentalnym. Niektórzy z nas mogli się o tym przekonać.
Jeśli kogoś najdzie ochota na taką wodną atrakcję, to wystarczy przyjechać do Thingvellir. Tam znajdą się instruktorzy nurkowania, którzy przygotowują do zanurzenia się w ryfcie.
Morsowaliśmy w rzece
Choć żadni miłośnicy zimnych kąpieli nie chcą zaliczyć nam tego do kategorii “morsowanie”. Ale czy naprawdę rzekę, która ma 30 stopni Celsjusza (noo, w porywach do 40), można nazwać ciepłą kąpielą? Nie bardzo. Ta rzeka to Reykjadalur, znajdująca się w dolinie o tej samej nazwie. Dolina jest otoczona gorącymi źródłami, które zasilają rzekę lodowcową.
Teren jest przygotowany idealnie na potrzeby wodnych świrków – są tam drewniane podesty i przebieralnie.
Hot poty i baseny
Hot poty to różnego rodzaju gorące źródła, w których można posiedzieć i się zrelaksować. Jest ich na Islandii do wyboru, do koloru. Niektóre z nich są całkowicie darmowe, inne zaś płatne.
Oczywiście nie wszystkie niecki wypełnione wodą będą nadawały się na kąpiel – czasem woda w nich jest zbyt gorąca. Tutaj znajduje się mapka, na której można znaleźć więcej informacji i lokalizacji.
Jeden z takich darmowych hot potów znajduje się np. w Ladmanalaugar. Nie sprawdziliśmy, czy kąpiel w nim to fajne przeżycie, tak więc musimy uwierzyć naszym towarzyszom, że “było super!”.
A co do basenów… Siedzenie w basenie wydaje się być narodowym sportem Islandczyków. Niech świadczy o tym fakt, że baseny znajdują się nawet w stosunkowo niedużych miejscowościach i odwiedza je wielu mieszkańców.
W Polsce na basenie nie byliśmy ze 100 lat, więc dlaczego miałoby to się zmienić na Islandii?
No, ale zmieniło się. Trafiliśmy na basen w Eskifjörður.
Islandzkie baseny nie wyróżniają się niczym szczególnym – ot, basen do pływania, kilka miejsc z gorącą wodą (maksymalnie 45-stopniową), sauna. Za to islandzka kultura i obyczaje “basenowania” zdecydowanie różnią się od polskich, a chodzi głównie o pewien poziom wstydliwości (u Islandczyków zdecydowanie mniejszy).
Słynny basen – Seljavallalaug
Kojarzysz te zdjęcia, na których uśmiechnięci ludzie taplają się w niezwykle klimatycznym basenie w cudownych okolicznościach przyrody? To Seljavallalaug, jeden z najstarszych islandzkich basenów.
Kąpiel w nim to naprawdę duża atrakcja. Są glony, woda sięgająca 20 stopni Celsjusza, brudne przebieralnie. A jak się odwiedza go w nocy, to już w ogóle nie wiadomo, czy się ujdzie żywym z tej przygody.
Trudno zrozumieć jego niezwykłą popularność, ale może znaleźliśmy się tam o złej porze i przede wszystkim przed czyszczeniem (które następuje tylko raz w roku).
Feel the emotion of the ocean
Nie no, żeby nie było, nie kąpaliśmy się w oceanie. Ale podchodziliśmy do niego wystarczająco blisko! (Albo całkiem standardowo, jak to na wyspie otoczonej wodą).
Były w planach jakieś podróże łódeczką bujającą się na falach i obserwacje wielorybów, ale nie udało się tego uskutecznić (dla ⅕ ekipy – uffff).
W aspekcie pływania różnego rodzaju promami, statkami, łódkami Islandia daje duże możliwości. Wystarczy o to podpytać w którymś z przybrzeżnych miast, np. Isafjordur. Atrakcją jest także przepłynięcie przez Jökulsárlón pontonem-motorówką lub amfibią.
A jeśli nie moczenie w hot pocie, to może...
Odwiedziny któregoś z obszarów geotermalnych? Też będzie cieplutko!